Wysiadamy w mieście Butterworth, skąd płyniemy za 1,40zl do miasta Georgetown. Tutaj zgodnie z tradycją, szybko odnajdujemy tani hostel (Banana Guest House przy Jalan Buchia), zostawiamy plecaki i idziemy w miasto. Całe popołudnie zwiedzamy kilka Świątyń, nabrzeże i rzecz jasna punkty gastronomiczne:)
Następnego dnia, jedziemy do polecanej przez nasz przewodnik miejscowości Batu Ferringhi. Miały znajdować się tam przepiękne i urzekające plaże:) Po dotarciu na miejsce, rzeczywiśce plaże były, ale chyba nie aż tak piękne jak się spodziewaliśmy....może pod doświadczeniach na Perhentianach, nasze gusta nieco się odmieniły:) Plażuejmy kilka godzin i następnie jedziemy do ogrodów botanicznych.
PIerwszą rzeczą jaką tam spotkaliśmy były biegające małpy po przewodach nad naszymi głowami:) Cał stada małp baraszkujące dosłownie wszędzie, wykradające owoce ze sklepików oraz karmione przez turystów. Niektóre były tak obżarte, że ledwo się ruszały, kładły się na plecach na ulicy i tak leżały bez ruchu. Jedna z małp natomiast postanowiła mnie nieco nastraszyć:D Zaczęłą za mną biec i szczerzyć swoje nie małę zęby:) Ogrody są na prawdę warte wizyty, spokój, cisza, wiele ciekawych roślin oraz wspomniane stada małp.
Po wizycie w ogrodachwracamy do centrum, gdzie podziwiamy kolejną Świątynię z 3 co do wielkości leżącym buddą na Świecie.
Na kolację udajem się na Guerney Drive, gdzie rozstawionych jest kilkadziesiąt stoisk z różnorodnym jedzeniem. Ciekawostką był punkt, gdzie wszyscy sprzedawcy składali dary Buddzie, a jeden z nich wystawił 4 zgrzewki piwa Tiger:) Teraz pytanie, kto i co z tymi darami później robi:D Po obfitej kolacji wracamy pod nasz hostel, kupujemy bilety do Kuala Lumpur na dzień następny i idzemy spać.