Po dwóch dniach w Trinidadzie, zakochaniu sie w tamtejszym drinku - Canchanchara - specyficzny rodzaj rumu, miód, limonka, lód i trochę wody - pycha!! wsiadamy w blisko 24h podróż na wschodni koniec Kuby - Baracoa z nadziejami zobaczenia prawdziwego oblicza tego kraju, nie już tak turystycznego jak miejscowości już zaliczone.
Jedziemy busami z przesiadka w Sancti Spiritus oraz Santiago de Cuba. Malutka miejscowość Baracoa wita nas deszczem.
Spedzamy tu dwie kolejne noce, z weranda z widokiem na ocean. Zaliczamy tutaj Park Narodowy Humboldta, ponad godzinna wycieczka łódka po tutejszej zatoce, gdzie mamy możliwość podziwiania lasu namorzynowego oraz gniazda...kolibrów. W Baracoa nie jest tak tusrystycznie, spedzamy czas głównie na relaksie, werandzie popijac wszechobecny tutaj rum oraz odwiedzamy kolejna plażę - Playa Blanca - mała plaże z rzadkim tutaj białym piaskiem, w rejonie tym występuja głównie ciemne czarne plaże.