W niedzielny poranek ruszamy miejskim autobusem na targ Chatuchak. Tam jemy śniadanie - przepiócze jaja w jakimś cieście smażone na głebokim oleju - warto spróbować, do tego na dokładkę szpadelki, czyli Satay coś w rodzaju szaszłyków, ale z samego mięsa smażone na grillu i popijamy to ...colą z worka:) Do centrum wracamy tzw. SKy Train-em coś jak metro tylko, że nad ziemią:) Wysiadamy przy ogromnym centrum handlowym, gdzie dopiero zauważamy różnice klas w społeczeństwie. Tam wszysco wygląda "po naszemu" dobrze ubrani ludzie, drogie sklepy i czystość. Trochę inaczej niż przy naszym noclegu:) Niedaleko centrum handlowego znajduje się dom Jima Thompsona, który po II wojnie światowej postawił na nogi przemysł jedwabniczy w Tajlandii. Z tą osobą jest związana dość ciekawa historia. W 1967r. po wejściu firmy na rynek w tajemniczych okolicznościach zaginął Jim Thompson na wzgórzach Cameron w Malezji. Od tamtej pory nie wiadomo ci się z nim stało....
Wieczorem wracamy pod nasz hostel skąd o godz. 18.00 odjeżdza nas bus do ...Krabi, z przesiadką w Surat Thani.