Ze względu, że do miasta dojechaliśmy wieczorem, a żadne łódki już nie płyną na wyspy - z Kuala Besut, nocujemy w tym małym miasteczku. Zajadamy się szpadelkami w sosie sezamowym za grosze - po 50gr:) Także pierwsze wrażenia z Malezji mamy bardzo pozytywne. Taniej niż w Bangkoku, jedzenie jak i nocleg, płacimy 10zł/os. Rano jedziemy miejskim autobusem nr 67 do Kuala Besut, skąd odpływają łodzie na Perhentiany. WYbieramy plażę Long Beach i prosimy "skippera" aby tam nas wysadził.