5.12 – Bantayan – Santa Fe
Po dopłynięciu do Cebu, szybkiej przesiadce do autobusu jadącego do Hangayon, skąd wynajęliśmy łódkę, która zawiozła nas do Santa Fe na wyspie Bantayan i chyba najszybszym poszukiwaniu noclegu w historii naszej wyprawy – łódka wysadziła nas na plaży, naprawdę schludnego i czystego resortu - byliśmy na miejscu.
Spędzamy tu ostatnie dwa dni wakacji. Nie robimy nic innego jak: opalanie, objadanie, wygrzewanie się na plaży i chłodzenie ciała w wodzie – chłodzenie to jest słowo użyte na wyrost, ponieważ woda miała wyjątkowo wysoką temperaturę.
Tutaj również dotarł do nas Św. Mikołaj z prezentami, okazało się, że nie byliśmy aż tacy niedobrzy i dostaliśmy wszyscy prezenty pod poduszkę. Swoją drogą muszę przyznać, że to wyjątkowe odczucie widzieć dookoła przystrojone drzewka, czasami palmy w ozdoby świąteczne, a my w sandałach i krótkich spodenkach, ja osobiście absolutnie nie potrafię odczuć, że za chwilę jest Wigilia…