Plonace wzgorze

Do Nary dojezdzamy bez problemow szybkim polaczeniem kolejowym z Osaki. Meldujemy sie w hostelu blisko centrum miasta. W hostelu poznajemy grupke Amerykanow oraz "kierownika" hostelu pochodzacego z Chile!. Popoludnie spedzamy na spacerach po bardz przyjemnym miescie, gdzie absolutnie nie widac turystow - co z reszta nie zostalo jeszcze wspomniane, ale na prawde spotykamy bardzo, ale to bardzo malo obcokrajowcow, Po raz pierwszy tez nie zdarzylo mi sie spotkac zadnego Polaka - jak na razie;)
Ciekawostka w Narze jest to, ze na ulicach mozna spotkac dziesiatki jak nie setki dziko zyjacych i biegajacych wsrod ludzi, mieszkanocow i samochodow....saren!!!
Po zachodzie slonca ustawiamy sie w dobrym miejscu z dobrym widokiem na wzgorzem, ktore goruje nad miastem i szykujemy sie z kilkoma tysiacami Japonczykow na spektakt, ktory nas bedzie czekal.
Otoz wszystko rozpoczyna sie na prawde badzo ciekawym i pieknym pokazem sztucznych ogni, natomiast na zakonczenie czekalo nas najlepsze, czyli....podpalanie gory. Kilkunastu "Tubylcow" pochodzniami podpalilo wzgorze pokryte trawa. Z dalszej odleglosci robil to na prawde ciekawe wrazenie. Wydarzenie to ma miejsce tylko raz w roku, wiec mielismy duzo szczescia, ze odbywalo sie akurat w okresie naszego pobytu w Japonii. Tradycja tego wydarzenia siega kilkuset lat wstecz i nie jest do konca znana.
Polecam kazdemu. Oczywiscie w okol tego wydarzenia skupia sie wielu ludzi, turystow (jak juz wspomnialem, chyba w 99% sa to Japonczycy), obecne sa liczne stragany z tradycyjnymi posilkami. Kilka z nich mielsimy okazje sprobowac: ryzowe cistak o smaku chili, smazone kawalki kurczaka, smazony makaron z warzywami.
Wieczorem wrcamy do hostelu i "integrujemy" sie z zapoznanymi Amerykanami:)

Zdjęcia (10)

Komentarze (0)