Popołudniu wybieramy się na spacer po suku (straganach), gdzie nasi smakosze, kupują przeróżne przyprawy: paprykę, curry, szafran (20Dr/8PLN/gram) i inne.... Wieczorem dojeżdża do nas trójka, która dzień wcześniej została w As-Sawirze na dłużej i idziemy na spacer po pięknym nocą placu.
17/02/09
Nocą dopadła mnie "choroba Faraona" związana z żołądkiem, więc przedpołudnie spędzam w hotelowym pokoju. Popołudniu idziemy zwiedzać w końcu Marrakesz. Podchodzimy pod najsłynniejszy meczet tego miasta z 70m minaretem - Meczet Kutubijja. Kolejnym punktem był Palais el-Babi (10Dr za wstęp). Za czasów świetności był jednym z najpiękniejszych na świecie, wyłożony marmurami z Włoch i innymi materiałami budowlanymi z Indii. Niestety dziś jest częściowo zrujnowany. Idąc dalej trafiamy pod Palais de la Bahia (również 10Dr za wejście). W drodze powrotnej przechodzimy przez suk, pijemy na pożegnanie z Marokiem miętową herbatę i jemy inny rodzaj naleśnika z pomidorami i cebulą pieczony na blasze. Po powrocie do hotelu pakujemy się, szykujemy do powrotu, a w pokojach obok lokują się Polacy (z Krakowa i Cieszyna), którzy właśnie do Maroka przylecieli...
18/02/09
Rano ładujemy się do małych taksówek i jedziemy na lotnisko. Tak o to niestety lutowe wakacje dobiegają końca.....